Loading...

Życie po Nøgne, czyli Σόλο, Solo, Yolo

Co bym zrobił na miejscu Norwega, który dożył sędziwego wieku z pokaźną sumką na koncie i sukcesami zawodowymi w życiorysie? Pewnie bym się przeprowadził z moim majątkiem w miejsce cieplejsze i tańsze. Tak zrobił Kjetil Jikiun, głowa norweskiego Nøgne Ø. Jego macierzysty browar przeszedł w ręce Hansa Borg, czyli głównego rozgrywającego na norweskim rynku, Kjetil zaś przeniósł się na Kretę. Najwidoczniej jednak nie potrafił wieść życia rentiera i założył własny browar. A raczej kontraktowca. Σόλο ...Your Cretan Craft Beer (taka jest pełna nazwa przedsięwzięcia), operujący z niezbyt urodziwego Heraklionu, warzy bowiem wszystkie swoje piwa nie w Grecji, a… w Norwegii. Jest to więc nie tylko browar kontraktowy, ale grecki to on jest tylko z nazwy. Najwidoczniej Kjetil uznał, że tak jak Mikkeller może warzyć na odległość, wysyłając tylko receptury do łebskich piwowarów, którzy wcielą jego pomysły w życie, no chyba że lata na każde warzenie do Norwegii. Akurat z tą łebskością piwowarów browaru Arendals (tam warzą się piwa Yolo, znaczy się, Solo) to nie wiem jak jest, ale sądząc po ocenach ich piw, to jest średnio. A i solowe piwa Kjetila nie osiągają specjalnie wysokich wyników na agregatorach ocen, więc tym ciekawiej, czy faktycznie jest to człowiek, który powinien był odejść z pompą, a zamiast tego postanowił grzebać się w mule, czy może te wszystkie opinie są funta kłaków warte.

Americana Pale Ale (ekstr. 14%, alk. 6%) to piwo niechlujnie zrobione, a mimo to niezłe. Przegazowane, drożdżowe, delikatnie ziemiste, choć niekoniecznie funkowe, jest jednak porządnie nachmielone na modłę cytrusową, a także ma na tyle ciała i słodyczy resztkowej, że szerzące w większości przypadków smakową pustkę przegazowanie zostaje częściowo zrównoważone. Ciężko mi polecić piwo, które jest ewidentnie niedopracowane, ale i ciężko mi zjechać takie, które mimo swoich wad mi nawet smakowało. Wnioski wyciągnijcie sobie sami. (5,5/10)

Horiatiki Saison (alk. 6,5%) ma wątły aromat, w którym można wychwycić nutki przyprawowe, ziołowe (narzuca mi się tymianek) i cytrusowe, no i w zasadzie nic więcej. Fakt, że do tego akurat saisona trzeba chyba podejść jak do pilsa – on nie ma być kompleksowy, nie ma być owocowy, ma być łatwo pijalny, rześki i prosty. I po początkowym uczuciu rozczarowania tak go właśnie zacząłem traktować. W międzyczasie się trochę ogrzał i zyskał na intensywności (ale nie na kompleksowości), a dość mocna, ziołowa goryczka od początku mi się podobała. To jest taki niby Solo Saison, ale jednak Yolo Saison, powrót do założeń stylu i odwrót od jego bardziej kompleksowych, degustacyjnych interpretacji. Można by się jedynie przyczepić do bardzo mocno wytłumionych estrów, ale skoro reszta gra ze sobą, to kim ja jestem, żeby sądzić? Aha, blogerem, no tak. No więc osądzam to piwo korzystnie. (6,5/10)

Tiao Dong Hu Cretan IPA (ekstr. 18%, alk. 6,5%) to kolaboracja z nie byle kim, mianowicie z browarem Wuhan No. 18 z Chin, czyli za Chiny nie wiem z kim. Ponoć jest to Tiao Dong Who IPA od Chinoli, podrasowana sokiem z wiśni oraz herbatą pu erh. Nie wiem jak smakuje piwo bazowe, natomiast kombinacja wyszła w aromacie bardzo zgrabnie. Wiśni jest na tyle, żeby zaznaczyły swoją obecność bez powodowania skojarzeń z cukierkami na ból gardła. Obecna w piwie funkowa, mchowa ziemistość może budzić pewne obawy, lecz prawdopodobnie jest to efekt oddziaływania ziemistej, wręcz nieco stęchłej w charakterze herbaty pu erh. Chmielowe podszycie jest wyczuwalne w tle. W smaku następuje rozczarowanie. Piwo jest pełnawe, z wytrawnym, lekko kwaskowym a zarazem tylko lekko gorzkim finiszem, jednak nie cierpkie (ten rodzaj herbaty swoją drogą zawiera bardzo mało tanin). Problem jest jednak taki, że poza dodatkami i tym delikatnym chmielem nie czuć de facto niczego, a w smaku intensywność wymienionych komponentów pozostawia wiele do życzenia. Za każdym razem, kiedy piwo ma sporo ciała, ale to ciało jest tyleż nadymane, co puste w środku, kotek płacze, Kuba przewraca oczami, a w Krakowie na Brackiej pada deszcz. (5/10)

Kjetil mógł mnie udobruchać tylko jednym piwem – najwyżej notowanym wyrobem swojego bro… kontraktowca Yolo, znaczy się Solo, czyli To Skotidi Imperial Stout (ekstr. 22%, alk. 9%). No i muszę przyznać, że z tak ciemną pianą to ja się dawno już nie spotkałem. Aromat jest równie obiecujący. Pełno pumpernikla, gorzkiej czekolady, skórzanej tapicerki, orzechów włoskich oraz espresso, a i ulotną nutkę waniliową da się wyczuć. Piwo jest dość gęste, mocno palone aż po nuty ziemiste, w posmaku pojawia się mineralność jak i wędzona śliwka, a i trochę melasowo w kierunku rumowym się robi. Finisz jest wytrawny, kawowo-mineralny, lekko cierpki od paloności. Ciała nie ma nadmiernie dużo, natomiast spore nagazowanie czyni to piwo puszystym. No i słodyczy jest śladowa ilość, ale i tak piwo nie wykręca podniebienia goryczką, i to mi się podoba. Całość idzie w kierunku starego, dobrego Nøgne Ø Imperial Stouta, nie osiągając do końca jego głębi, co wszak przy lekko obniżonych parametrach i podbitym nagazowaniu nie jest zadziwiające. Z drugiej strony kompleksowość czyni to piwo w zasadzie wzorowym session RISem, przy 9 alko rzecz jasna na sesję szybką i intensywną, hue. Werdykt końcowy – świetne, naprawdę. Jedyne piwo kontraktowca Yolo, znaczy się Solo, na które poleciłbym polować. (7,5/10)

Dobra, mamy więc sytuację, w której norweski piwowar udaje się na emeryturę na Kretę, wysyła stamtąd receptury do swojego kraju ojczystego, w którym warzą mu piwo i nazywa to wszystko piwem kreteńskim. To jest zaiste krety… kreteńska sytuacja. Czy jednak powinien był odejść od piwowarstwa wraz z odejściem z Nøgne Ø? Względem pierwotnego browaru zaliczył jako producent spadek jakościowy, więc o ile w dającej się przewidzieć przyszłości nie uda mu się zmienić sytuacji na swoją korzyść, odpowiedź będzie twierdząca.

recenzje 8997464638555588383

Prześlij komentarz

  1. Nie tylko w Norwegii warzy swoje piwa, jakies ostatnie zostalo uwarzone w "Alebrowarze" w Lęborku:-) wiec moze bedzie lepiej albo jeszcze gorzej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko ostatnio, jego pierwszym piwem bodajże było kooperacyjne z AleBrowarem, Saint No More, chyba dwa lata temu. I wyszło świetnie. Wydaje mi się, że w przypadkach współpracy z AB on daje głównie swoje logo na etykietę. Mogę się oczywiście mylić, a Kjetil może mieć miarodajny wpływ na receptury tych piw.

      Usuń
    2. Jasne, kooperacja, kooperacją i wkład w nią Kjetila pozostaje niewiadomą. Mi bardziej chodziło o to że Yolo nie tylko warzy w Norwegii, uwarzylo kontraktowo w AB swoją Imperial IPA (wiadomo koszty wytworzenia w PL i Norwegi sa calkiem inne. I nie mam z tym najmniejszego problemu, jesli wszyscy AB,Yolo sa dowoleni mi nic do tego) pozdrawiam. Jak zwykle bardzo fajny artykuł.

      Usuń
  2. Gdziekolwiek by nie warzył i kogo by to nie była głównie sprawka, jak smakowało Saint No More gdy było podwójną żytnią czarną ipą, niech mi ktoś to jeszcze uwarzy... to było ścisłe top5 mojego craftowego życia!

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)